Jako, że gorąco to wybraliśmy się dzisiaj po południu z Matim nad nasze skierniewickie morze, czyli nad Rawkę. Spotkaliśmy mnóstwo znajomych, więc nam się nie nudziło... Plecy mam tak mega bardzo spalone ze poezja. Szczerze nawet nie wiem w którym momencie tak mnie przypiekło :)
Heh, ja też potrzebuję takiego spalenia ;D
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM CIEPLUTKO <3
Oj zazdroszczę :) plecy pewnie an początku pobolą, ale później jaka opalenizna! Eh, pomarzyć można :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili, prowadzę nowego bloga , miło by było gdybyś wpadła i została może na dłużej? :)
Obserwuję Cię już od dawna, kiedy jeszcze prowadziłam starego bloga ;p
Pozdrawiam :*
sylwiaa-m.blogspot.com
zazdroszcze ci takiej pogody. ja sie nie potrafie nigdy spalić.
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj spalam sobie ramiona i bardzo szybko skóra mi schodzi ;c
OdpowiedzUsuń