Byłam pewna, że już nic się nie wydarzy, jednak wczoraj na wieczornych zakupach stało się coś bardzo dziwnego. Otóż w mojej małej mieścinie, spotkałam Kasię Kowalską - wokalistkę, z którą miałam okazję przez chwile porozmawiać. Podbiegłam i poprosiłam o autograf, nie mając przy sobie długopisu, a jedynie paragon. Jednakże dostałam śliczną kartkę na której Kasia mi się podpisała. Naprawdę fajne przeżycie ;)
Nie bedę wam zdawać relacji z dnia dzisiejszego, bo to mieszanka wszystkiego. Mam ochotę iść spać. Nic więcej.
Łał, fajnie :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie, zazdroszczę. ;)
OdpowiedzUsuńaa, zazdroszcze :c
OdpowiedzUsuńpadziaa.blogspot.com
oo ja też ostatnio dostałam autograf, ale od Huczuhucza ;D
OdpowiedzUsuńoo, super! zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńNo to fajnie. :D
OdpowiedzUsuńO, to nieźle. Ja jeszcze nigdy żadnego autografu nie dostałam.
OdpowiedzUsuńAle ci fajnie ;]
OdpowiedzUsuńFajnie masz :D
OdpowiedzUsuńjejciu zazdroszcze <3
OdpowiedzUsuńwow, zazdroszczę :3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie.:D Ja jeszcze nie spotkałam żadnej z ulubionych gwiazd na żywo.
OdpowiedzUsuńByłaś w kinie na jej koncercie, czy to po prostu taki spontan ? /Julia
OdpowiedzUsuńSpotkałam ją pod Kaufem, nic nie wiedziałam o koncercie generalnie ;d
OdpowiedzUsuń